...czemu jeszcze żaden holenderski reżyser nie zrobił filmu o holenderskich SS-manach. Zamiast tego, po wylansowaniu Anny Frank jako największej ofiary Holocaustu, ktoś wysmażył gniota o dzielnej Żydówce, która w 1944 roku przyłączyła się do ruchu oporu. I to jakiego? Holenderskiego! Szkoda, że u nas nie było takiego ruchu oporu, a zamiast tego były 'polskie obozy koncentracyjne'. Na szczęście był dzielny Niemiec Schindler, który uratował kilkuset polskich Żydów.
Chyba sumienie nie daje spać niektórym Holendrom i próbują je zagłuszyć takimi gównianymi historyjkami.